Jako właścicielka trudnej, problematycznej jak Korea Północna cery, często szukam nowych sposobów na jej odżywienie i wspomaganie, aby wyglądała jak najlepiej. Tym razem skusiłam się na spirulinę i wcale nie żałuję ;)
Jak widać na załączonym obrazku, moja spirulina pochodzi z e-naturalne :). Kosztowała mnie całe 3,70 zł, więc nie widziałam powodu żeby nie spróbować. Jest to rodzaj ciemnozielonego proszku do rozrobienia z jakimś płynem w formie maseczki.
Z powodu arcynieprzyjemnego zapachu, mieszam proszek z olejkiem limonkowym, co powoduje że po zmyciu maski twarz jest przyjemnie nawilżona. Co ciekawe, ja naprawdę kocham sushi i myślałam, że to będzie pachniało podobnie i nie tylko nie będzie mi ten zapach przeszkadzał, ale i będzie dodatkową przyjemnością. To zdecydowanie nie jest to samo xD. Algi mają mnóstwo cennych dla cery mikroelementów, a przy okazji bardzo mocno ściągają skórę, taki efekt liftinujący (aż ciężko się wtedy uśmiechnąć ;).