Koniec pracującego tygodnia to dla zmęczonych ludzi - takich jak ja - idealna okazja na chwilę odpoczynku. Żeby ułatwić sobie życie, wszystko powinno być w zasięgu ręki.
Wieczór. Komputer ustawiony na automatyczne zamknięcie po serialu. Po kąpieli, w świeżej piżamce, w cieplutkim łóżku nic nie ma prawa mi zakłócać spokoju. Nie wyjdę, nie ma mowy. Wszystko ma być pod ręką.
Skoro serialik sobie leci, mam wreszcie chwilę żeby się wymiziać:
- do stóp: Green Pharmacy, Foot Care z ekstraktem z owoców kasztanowca i ekstraktem z liści czerwonych winogron. Pachnie przepięknie, aczkolwiek aptecznie i ziołowo. Natychmiast się wchłania i bardzo fajnie nawilża. No i kosztuje coś ok. 4 zł.
- do dłoni: Isana Urea 5%, czyli z pięcioprocentową zawartością mocznika. Świetnie nawilża, pachnie przeciętnie, aczkolwiek dość długo się wchłania. Na dzień nie bardzo, ale na noc jako treściwy krem sprawdza się świetnie.
- do łokci/kolan/innych przesuszonych okolic: Yves Rocher, Expert Reparation. Masło shea na pierwszym miejscu w składzie, oprócz tego olejek z rzepaku i roślinna gliceryna. Cudo! Przepięknie pachnie, nawilża nawet najbardziej oporne rejony. Aczkolwiek wchłania się bardzo długo i kosztuje... za dużo (niech żyją prezenty mikołajkowe!)
W trakcie snu organizm się regeneruje. Można mu więc pomóc:
- Do włosów: Marion, kuracja z olejkiem arganowym to świetny zlepek silikonów, które moje włosy uwielbiają. Ładnie pachnie, zabezpiecza końcówki i kosztuje coś ok. 8 zł.
- Do twarzy/dekoltu: Ziaja Ulga, płyn micelarny. Aczkolwiek przyznaję, że częściej korzystam z niego rano, zaraz po przebudzeniu.
- Do upartych pięt: Maść na odciski Aflofarm. Działa jak azjatyckie skarpetki z kwasami do złuszczania naskórka stóp, a kosztuje dużo mniej.
- Oprócz tego pod ręką mam takie drobiazgi jak termometr, tabletki przeciwbólowe, maści apteczne i leki które biorę na stałe.
Po takim dopieszczeniu się, zabezpieczeniu i odżywieniu (skóry i włosów) śpi się duuuużo lepiej. Po takim wieczornym rytuale wstaje się też łatwiej :)