Nic nowego - lubię korzystać z przedmiotów w nietypowy sposób, a tym razem wzięłam na warsztat klipsy biurowe :)
Pierwsze rozwiązanie dość oklepane. Pół internetu (włącznie ze mną ;) segreguje i porządkuje kable z pomocą tych klipsów. Nie wszędzie, co prawda, dają się przyczepić, ale jak już znajdę odpowiednio cienki blat, to sprawdza się świetnie.
Wiecznie mam problem z odpowiednim eksponowaniem pilnych papierów. Zazwyczaj ważna korespondencja czy notatka, o której wiem, że będzie mi potrzebna w najbliższym czasie, ginie w górze innych szpargałów. A wystarczy pinezka, klips i wolny kawałek ściany.
W kuchni oczywiście też ich używam. Do pewnego momentu próbowałam radzić sobie taśmą klejącą, ale wkurzało mnie wieczne przeklejanie i odpadanie w przypadku korzystania z danego opakowania. Przy klipsach nie ma tego problemu - zawsze trzymają wtedy, kiedy chcę.
Z uwagi na ich uniwersalność, pewnie jeszcze znajdę kilka miejsc, w których się sprawdzą, dlatego za jakiś czas przewiduję następną porcję zastosowań ;)