Jednak ponownie przekonałam się do prostowania jakieś dwa miesiąc, kiedy ot tak dla zabawy pożyczyłam od współlokatorki prostownicę żeby zafundować sobie fryzurę na imprezę.
No i zaczęłam szukanie własnego sprzętu ;)
W końcu zdecydowałam się na tą:
Przede wszystkim lubię ją za wzór ;) Kolorowe kwiaty są miłą odmianą po wszelkich szarościach i czerniach takiego sprzętu.
Zabaweczka nagrzewa się do 210 stopni niby w 30 sek. Ja twierdzę, że wystarczy jej 10 ;). Robi się gorąca zaraz po przesunięciu przełącznika z "0" na "1". Stan pracy sygnalizuje zapaloną, czerwoną lampką.
Włosy prostuje naprawdę cudownie :) Wystarczy dwa razy przeciągnąć pasmo i jest idealnie proste nawet po 3 dniach. Zaletą są oczywiście porcelanowe płytki.
Obrotowy kabel zapobiega złamaniu go i bardzo ułatwia pracę :). Wybrałam Remingtona głównie ze względu na doskonałe opinie o firmie jako producencie sprzętu do stylizacji włosów. Prostownica kosztowała 59,99 zł na Allegro :)