Jak nosić perły?

Diamenty rzekomo są najlepszymi przyjaciółmi kobiety. I nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy po prostu nie do końca się to sprawdza, ale zdecydowanie bardziej wolę perły. Jedyne pytanie brzmi: jak, z czym, i czy na pewno wypada je nosić?



Na zdjęciu powyżej moje ulubione obecnie kolczyki, które ostatnimi czasy tylko sporadycznie wymieniam na inne. Z resztą, to nie pierwsze prawdziwe perły jakie posiadam. Te są jednak znacznie piękniejsze i bardziej wyjątkowe. I właśnie one sprowokowały mnie do przemyśleń na temat tego kamienia szlachetnego.

Na ostatnie z pytań odpowiem jako na pierwsze - tak wypada ;). Dawniej perły kojarzono prawie wyłącznie z bardziej wiekowymi paniami. Wynikało to głównie z tego, że były one drogie i dostępne jedynie dla bardziej zamożnych kobiet, bądź takich które na nie zaoszczędziły.

Dzisiaj oprócz tych naturalnych "dziko" zbieranych, mamy do wyboru jeszcze hodowlane i sztuczne. Mimo, że perła jest kamieniem półszlachetnym, zdążyła spowszednieć. Dlatego też, jest kamieniem "całodziennym". Po prostu w miarę upływania dnia, perły przyrastają na kobiecie ;). Do pracy kolczyki i zawieszka, po pracy naszyjnik, a na wieczór sznur do pasa.

Co więcej, perły były ukochaną biżuterią Coco Chanel. Podobnie z resztą było z "bliźniakami" Margaret Thacher. Brytyjska Pani Premier dostała od swojego męża dwa sznury pereł po urodzeniu dwójki swoich dzieci. I te naszyjniki towarzyszyły jej zawsze, wszędzie i do wszystkiego. Perły są charakterystyczne dla wielu gwiazd Hollywood, między innymi Audrey Hepburn. Przy okazji dodam, że jestem fanką zarówno dzieła sztuki jak i filmu "Dziewczyna z perłą".



Przesądy mówią, że lepiej nie zakładać pereł do sukni ślubnej. Według mnie to bzdura. Zbyt dobrze pasują na tę okazję. Co więcej, w starożytności uważano je za amulet chroniący przed nieszczęśliwą miłością! Poza tym, kto dzisiaj wierzy w przesądy? A jak już jestem przy wierzeniach - jako, że powstaje w bólu i trudzie, perła jest symbolem dążenia do perfekcji. No nie powiem - podoba mi się ta symbolika ;). Perły są, podobno, szczególnie korzystne dla kobiet, z uwagi na swoją "księżycową" moc. I tak jak patrzę na swoje, rzeczywiście przypominają mi trochę to ciało niebieskie.

Uważa się, że perły powinny mieć jednego właściciela, do którego się dostrajają, i który je kocha i o nie dba. To nie jest biżuteria do pożyczania. Nie mogę się z tym nie zgodzić, i dodam, że dla mnie ma ona bardzo osobisty charakter. Jestem chyba do nich najbardziej przywiązana. Również dlatego, że pochodzą od specjalnych osób. Ale przede wszystkim dlatego, że wiążą się dla mnie z pewno rodzaju dojrzałością i elegancją. Symbolizują chęć rozwoju i ambicję.

Może jednak diamenty? 
Albo inne szczególne błyskotki :)?