Soundtrack do mojego życia

W jednym z ostatnich filmów opowiadałam o książce "Trochę inny dziennik", która stała się też dla mnie inspiracją do tego wpisu. Jeżeli jesteście ciekawi, jakie utwory towarzyszyły mi na różnych etapach życia, zapraszam!



Zadaniem tego tygodnia jest stworzenie soundtracku do swojego życia, a w ramach planu działania, Moorea zaleca odtworzenie jej za pół roku i potraktowanie jako pamiętnika siebie samej sprzed kilku miesięcy.


Natomiast mnie ta lista zainspirowała do powrotu do dawnych nut, kawałków których słuchałam i które uwielbiałam będąc dzieckiem, a potem nastolatką. Wyszła z tego wręcz niesamowita mieszanka, pełen eklektyzm. Spędziłam dwa bardzo sentymentalne wieczory, szukając kolejnych utworów i uruchamiając coraz dalsze i głębsze pokłady wspomnień. Niesamowita podróż, idealna na zimowy wieczór.

Jest tu Głos z Oddali Pod Budą, który tak dobrze pamiętam z dziecięcych podróży z rodzicami w góry, wszystkie dźwięki nastoletniego buntu jak Zła, Lilu czy In the End, Linkin Park. Są pościelówy, które pomagały mi przetrwać długie miesiące związku na odległość: Halo, Beyonce czy A Tousand Years, Christiny Perri. Są piosenki które zagrzewały mnie do boju (Fighter, Christina Aguilera czy Work Bitch, Britney Spears) ale też wszystkie płytkie szaleństwa wieczorów przetańczonych przed lustrem czy na mieście jak Rabiosa, Shakiry czy London Bridge, Fergie. I wiele, wiele więcej wspomnień. 

Okazuje się, że człowiek składa się z bardzo wielu elementów. Jeżeli chcecie posłuchać mnie, to zapraszam: