Mały floral

Po raz pierwszy od dłuższego czasu pozwoliłam sobie na trochę luźniejszy dzień, ale nie byłabym sobą, gdyby to nie oznaczało kilku nowych drobiazgów. A jak wiadomo - nowe cieszy bardziej ;). Dlatego prócz dzisiejszego wpisu, może się w najbliższym czasie pojawić jeszcze kilka tego typu.

Co prawda prezentowaną poniżej błyskotką Ameryki nie odkryłam i jakaś zaawansowana rzemieślniczo to ona nie jest. Ale myślę, że jest w niej pewien urok.


Zapięcie do tej bransoletki kupiłam już naprawdę bardzo dawno temu. Ciągle odkładałam wykorzystanie go, bo żaden z pomysłów nie wydawał mi się dość dobry. Na naszyjnik się nie nadawał, bo przecież będzie niewidoczne, godna bransoletka jakoś też się nie nawinęła.
W końcu stwierdziłam, że jest samo w sobie na tyle ozdobne, że po prostu zrobię z niego główny element. I dołożyłam trzy łańcuszki. Wyszło lekko ascetycznie, dość delikatnie i nieco floralowo. No nie zaprzeczę, że lubię rzeczy w podobnym stylu. A zapięcie znalazłam na allegro i z tego co pamiętam kosztowało jakieś śmieszne grosze, najwyżej 3-4 zł. Jedyne co mnie trochę martwi, to czy nie zacznie mnie uczulać, bo na pewno nie jest to żaden szlachetny metal. Ale na razie się nie przejmuję - będzie problem, to znajdzie się i rozwiązanie.


Ja tu sobie kombinuję i wymyślam, a mój futrzak smacznie śpi obok :) Obecnie jest taki jak go uwielbiam! Nabrał masy, ma cudowne, gęste futro i wreszcie można się do niego przytulić, bo grzecznie siedzi w domu, a nie biega gdzieś nie wiadomo za czym ;)


W Toruniu strasznie tęsknię za Normanem i żałuję, że nie bardzo mogę sobie pozwolić na trzymanie kociaka w mieszkaniu. Na szczęście zawsze mogę się przytulić do futrzaka w domu ;)