Korund kosmetyczny - mikrodermabrazja

Po dość długim czasie praktykowania rozmaitych metod radzenia sobie ze swoją cerą doszłam do jednego prostego wniosku. Nie ma co się przesadnie nad nią trząść i obchodzić jak z jajkiem. I to nieco bardziej "brutalne" podejście, wyszło mi na dobre ;).




Jako, że potrzebowałam porządnego drapaka, skusiłam się na korund z E-naturalne. Wcześniej stosowałam szczoteczkę, różne dostępne w domu i drogerii peelingi. Jednak nic tak przyjemnie i skutecznie jeszcze się u mnie nie sprawdziło. A przy okazji, podoba mi się przystępna cena - 5,20 zł za 100 g. Przy czym ta ilość starczy mi na bardzo długo.



Metoda jest bardzo prosta. W trakcie mycia twarzy, do odrobiny żelu na dłoni wystarczy dosypać szczyptę po czym wmasować w twarz. Zwykle szczególnie energicznie traktuję strefę "T", której to dobrze robi. Nie ma mowy o suchych skórkach czy jakichś szorstkich partiach. Podejrzewam, że przy dłuższym stosowaniu, ta metoda może likwidować przebarwienia. Nie wolno oczywiście zapominać o porządnym nawilżeniu po! Przy okazji, bardzo podoba mi się wygląd tego proszku. Mam wrażenie, jakbym używała gwiezdnego pyłu, który się ładnie mieni.


Ot, taka kobieco-estetyczna obserwacja. Lubię używać ładnych rzeczy ;).