O ubiorze Polaków

 Diagnozowanie społeczeństwa zawsze jest trudne. Szczególnie polskiego - mocno rozwarstwionego, nieprzystającego do zachodnich norm, bo trąconych problematyką transformacji. Nie zdziwiło mnie więc, że z autorem książki "O elegancji i obciachu Polek i Polaków - od stóp do głów", Tomaszem Jacykowem, zgadzam się tylko po części.


Zamysłem autora jest zaprezentowanie dwóch w jednym - zbioru porad, na temat doboru garderoby do okazji, sylwetki, portfela itd. oraz diagnozy polskiego społeczeństwa, stylu (czy raczej jego braku), przyczyn i efektów obecnej sytuacji, oraz w mniejszej ilości paru ciekawostek na temat świata high fashion w kraju nad Wisłą.

Zacznę może od tego, co mi przeszkadzało w tej książce. Najbardziej męczący jest sposób wypowiedzi. Autorowi najzwyczajniej w świecie się nie chciało lub się spieszył. Ewentualnie oba na raz. Niestety, ale nie da się "nagrać" książki. Swoją drogą wydawca też się nie popisał. Ilość literówek i błędów stylistycznych powoduje momentami ból zębów. Na pewno ta pozycja nie stanowi wzoru dzieła literackiego. Jest mniej więcej na przeciwnym biegunie.

A jak już jestem przy stylu, to jeszcze krótki komentarz na temat języka. Ja sobie doskonale zdaję sprawę, że to nie jest książka dla dzieci. Ale mimo wszystko, momentami wulgaryzmy są zbytnio skumulowane i często zupełnie niepotrzebne. Doceniam przekleństwa w roli środka ekspresji. Ale nie tym razem, a przynajmniej nie za każdym razem.

To, co razi w tej książce, to przede wszystkim brak kontaktu z rzeczywistością. A przynajmniej rzeczywistością, która dotyczy większości ludzi w tym kraju. Niestety, zdecydowana większość osób, do których Jacyków adresuje swoją książkę nie ma szans żeby przeznaczyć na zajmowanie się swoim wyglądem i garderobą takiej ilości czasu jakiej wymaga autor. Sporo przypadków, które są komentowane w książce, według mnie wynika zwyczajnie z braku czasu i nagromadzenia obowiązków. Co innego studentka (taka jak ja), której świat jest skrajnie egocentryczny, bo kręci się prawie wyłącznie wokół niej i może zajmować się tylko sobą. Co innego kobieta z dwójką małych dzieci, pracująca na pełen etat, z mężem wiecznie w delegacji. Zrzucam brak świadomości realiów życia przeciętnego śmiertelnika na specyficzną życiową sytuację Pana Jacykowa. I mam szczerą nadzieję, że to wyłącznie ten brak świadomości.





Natomiast są tu dwie kwestie, z którymi się zgadzam i o których uważam, że powinno się mówić bardzo głośno i wyraźnie.

Po pierwsze: większość ludzi w tym kraju kompletnie nie potrafi dobrać swojego stroju do okazji. Świadomość odpowiedniego doboru garderoby (i nie tylko) do sytuacji kompletnie leży. Głównie idzie to "w górę". To znaczy na okazje wyjątkowe bądź bardzo oficjalne, zakłada się dresy, tzw. adidasy i szalone "młyńskie" koła. A potem jest wielkie zdziwienie (i oburzenie), że pracodawca wymaga czegoś takiego jak określony wygląd i drescode. Albo, że ktoś śmiał to skomentować. Przykro mi, ale takie jest życie. Są pewne standardy, za których niespełnienie należy się odpowiednia reakcja.

Druga kwestia to higiena osobista. Wieczny problem braku powonienia osób, które potrafią się ileś dni nie myć, albo nie prać swoich ubrań (i wydaje im się, że tego nie czuć), a potem raczą człowieka swoim towarzystwem np. w środkach komunikacji miejskiej. Do wymienionych w książce problemów obuwniczych dorzuciłabym jeszcze brak dbania o higienę jamy ustnej. Czasem niezwykle uciążliwy brak dla otoczenia.

Z innych drobniejszych kwestii, podobało mi się omówienie strategii zakupów w lumpeksach. Jakbym słyszała siebie ;). Zamiast kupowania góry ciuchów, przyjść do tego typu miejsca z konkretnym planem potrzeb i cierpliwie polować.


Tak jeszcze tytułem małego podsumowania: książka nie jest zła, ale gdybym wcześniej wiedziała w jaki sposób jest napisana i o czym mówi, to chyba bym się jednak nie skusiła. Ta pozycja po pierwsze trąci mi bylejakością, po drugie jest zbyt chaotyczna a po trzecie, nie wiadomo tak do końca, co jest celem autora. Natomiast dostarczyła pewnej dawki rozrywki i ciekawych spostrzeżeń. Zastanawiam się, czy w przypadku Tomasza Jacykowa, lepszym wyjściem nie byłby vlog ;).