Niedzielna piątka 7#

Trochę za mało na osobny post, a za dużo żeby wyrzucić. Sama lubię podglądać takie kolektywne posty, bo potrafią dostarczać sporej dawki nowych pomysłów. Kilka zdjęć z ostatniego miesiąca ;)





Niezmiennie, już drugi miesiąc, pozostaję pod wpływem uroku powyższego pomysłu. Wyjątkowo podoba mi się ten koronkowy motyw. Po raz kolejny gratuluję sobie tego pomysłu.


Nie odpuszczam sobie kolejnych wariacji na temat zdrowych koktajli. Powyższy co prawda już dawno temu wypity, ale będąc w domu, mam dostęp do świeżych, ekologicznych warzyw i owoców z ogrodu moich rodziców. Grzechem byłoby nie skorzystać, więc regularnie rozgrzewam blender.


Do zbiorów dołączył naszyjnik z indyjskiego sklepu, za jedyne 15 zł. Doskonale sprawdzi się do sukienki, którą zakupiłam w podobnym kolorze. Takie zakupy zawsze poprawiają mi humor. 


Zaskoczyła mnie baza pod cienie Essence I love stage. Kiedy kupiłam ją pół roku temu, po paru użyciach zniechęciły mnie efekty. Mimo zastosowania się do wszelkich wskazówek, które zdołałam znaleźć w tym temacie, cienie ciągle się rolowały po bardzo krótkim czasie (ok. 2-3 h). Teraz mimo upałów, utrzymują się na tej samej bazie znacznie dłużej. Nie mam zielonego pojęcia co się zmieniło, ale niech tak zostanie! ;)


Podróże pociągiem są idealną okazją do nadrabiania zaległości w prasie kolorowej. I w zasadzie dla mnie jedyną okazją. Przy okazji spróbowałam białej wersji WW. Chyba jednak wolę to z mleczną czekoladą ;).


Hasło, którego się trzymam ostatnio kurczowo wręcz ;). Bardzo potrzebne, gdy w perspektywie jest długa lista priorytetów, których realizacja przebiega z różnymi rezultatami, co z resztą widać po braku regularności na blogu.


Ciągle się mobilizuję i idę na przód!