Mączna maseczka

Po raz pierwszy od dawna zapowiada się weekend bez ani jednego zlecenia. Nie oznacza to, że nie mam nic do zrobienia, ale przynajmniej w pełni mogę sama zarządzać swoim czasem. Mogę więc sobie pozwolić na chwilę pielęgnacji ;)




Tym razem rozpieszczam się niedawnym wynalazkiem (rzecz jasna wynalezionym w babcinych zapiskach) czyli mączną maseczką. Moja cera to typ skóry normalnej ze skłonnością do przetłuszczania się. Właśnie dla takiej cery oraz wszelkich odmian trądzikowych maseczki na bazie mąki świetnie się sprawdzą. Głównym działaniem jest kojenie stanów zapalnych oraz (widoczne!) zwężenie się porów.

Moją ulubioną wersją jest połączenie mąki i rumianku. Natomiast inną popularną i efektywną wersją jest mąka w połączeniu z ciepłym mlekiem. Najlepiej sprawdza mi się zwykła mąka pszenna, ale dla cery bardziej problematycznej warto poeksperymentować z mąką owsianą bądź ziemniaczaną.




Dzisiaj postawiłam jednak na wersję pszenną połączoną z wywarem z rumianku z dodatkiem kilku kropli gliceryny. Mąka delikatnie ściągnie cerę, będzie przeciwdziałać zaskórnikom oraz zwęzi pory. Rumianek działa antyseptycznie, zwalcza stany zapalne i lekko podsusza zmiany na skórze. Natomiast gliceryna zapobiegnie zbyt szybkiemu obsychaniu mącznej zawiesiny oraz delikatnie nawilży skórę. Tyle, że z gliceryną lepiej uważać i nie przy każdej cerze się sprawdzi.

Cały proces można obejrzeć tutaj:



No to idę poodpoczywać ;)