Kolejny problem alergiczki: biżuteria

Jak już kiedyś pisałam, jednym z moich problemów jest wybitna alergia na nikiel. Oprócz problemów ze sztućcami i pożywieniem, problem dotyczy w dużej mierze biżuterii.
Moja, jak widać już zakurzona, niecała kolekcja.
O ironio! Uwielbiam ją. Nosić, robić, kupować, projektować.

Pozornie rzecz wydaje się prosta - nie nosić biżuterii nikowanej, z dodatkiem niklu itp. Nic bardziej mylnego. Biżuteria tego typu po prostu zawiera go mniej, ale wcale nie jest od niego wolna. Skąd wiem? Próbowałam. Kupiłam już mnóstwo tego typu badziewia by znowu się przekonać, że na skórze pojawiają się zaczerwienienia, a dziurki w uszach zaczynają nieznośnie swędzieć i ropieć. Wszystkie zaskoczone moimi zwrotami i uwagami ekspedientki z uporem maniaka tłumaczą mi, że na pewno jestem uczulona na wszystkie metale i stąd problem. No, ale nie będę ze swoimi wynikami badań wchodziła do każdego sklepu.

Musiałam więc nauczyć się radzić sobie w inny sposób. Na początku próbowałam zamiast kolczyków klipsów. No niestety, to też nie zdało egzaminu. Nabyłam więc w sklepie akwarystycznym małą tubeczkę silikonu. Pokrywałam nim klipsy i przez pewien czas nawet działało. Jednak było dość upierdliwe, bo każdego wieczora musiałam taki klips pokryć i zostawić na noc do zastygnięcia. Jednocześnie, pojawił się problem z noszeniem zegarka i okropne czerwone plany na nadgarstku. Z tym jednak sobie poradziłam.

Zegarek zaopatrzyłam w plaster ochronny :)
Ale problem cały czas pozostawał. Wszelkie łańcuszki musiałam odstawić, ponieważ wyglądałam po nich jakby ktoś próbował mnie dusić sznurkiem - wąska, czerwona obwódka dookoła szyi. Zamieniłam je po prostu na rzemyki i sznureczki jubilerskie. I ta zamiana akurat się udała, choć bardzo tęsknię za moimi srebrnymi łańcuszkami. Podobnie rzecz się ma z wszelkiego rodzaju zawieszkami. Noszę je do dzisiaj no i zdarza się, że przez parę dni noszę wyłącznie szklane i plastikowe rzeczy, żeby drobne zaczerwienienia na dekolcie zeszły. Ale z tym bywa różnie.



Co bardzo mnie cieszy, moja obrączka od M. jest najprawdopodobniej z czystego srebra i nie robi mi żadnych problemów przy noszeniu :). Tak jak inne pierścionki potrafiły po paru godzinach zostawiać mi czerwone obwódki, tak ta jest grzeczna i pozwala się nosić nieustannie.

Niewiele osób o tym wie, ale przy alergii na nikiel nawet noszenie jubilerskich wyrobów ze srebra czy złota nie pomoże. Powód jest prosty - metale te same w sobie są zbyt miękkie. W celu nadania im większej trwałości i twardości dodaje się do nich nikiel. I tym sposobem biżuteria tego typu zawiera 20-30% niklu.


Moja alergia objawiła się jakieś 3-4 lata temu. I od tamtego czasu nie nosiłam już żadnych kolczyków. Jednak to jedna z moich ulubionych części biżuterii i bardzo za tym tęskniłam. Szukałam plastikowych bigli - niestety nie znalazłam. Wielka więc była moja radość, gdy w serwisie Szafa.pl odnalazłam dystrybutorkę plastikowych sztyftów :). Jednocześnie bardzo zachęcająca była cena - 2,50 zł za parę. Natychmiast więc zamówiłam dwie pary, by dowiedzieć się od sprzedawczyni, że po zamówieniu trzeciej, czwartą parę dostanę gratis. Nie trzeba mnie było namawiać ;).

Nie jest to co prawda szczyt moich marzeń, ale ta alternatywa jest całkiem niezła, szczególnie że do wyboru mam to, albo wcale :). Są w całości z plastiku jak widać na zdjęciu powyżej, a blokuje się je silikonowymi zatyczkami. Spełniają więc wszystkie warunki, jakie im postawiłam. Przy okazji mogę polecić też użytkowniczkę, która mi je sprzedała, Sarita07- korzystna promocja, bardzo szybka przesyłka i dobra cena. Jednocześnie jak widać na jej profilu, ma bardzo pozytywne opinie :).

Takie są moje sposoby na obchodzenie problemu alergii ;). Jeżeli ktoś znalazł by gdzieś kolczyki z plastikowymi biglami, proszę o kontakt. A że widziałam już takie, wiem że istnieją :).