Perła Chin

W ramach prezentu imieninowego dostałam od rodziców książkę chińskiej pisarki Anchee Min "Perła Chin". Czytałam już o niej jakiś czas temu i wtedy bardzo chciałam ją dostać w swoje łapki. I bardzo się cieszę, że dość wcześnie do mnie dotarła - wydana została 4 kwietnia tego roku, a więc jest jeszcze gorąca!
Powieść jest o tyle specyficzna, że łączy wątki historyczne, społeczne, kulturowe, ale przede wszystkim jest rodzajem książki biograficznej chińskiej pisarki amerykańskiego pochodzenia Pearl S. Buck. Drugą główną postacią jest fikcyjna postać - przyjaciółka na całe życie, Wierzba Ye.
Kontrast obu tych kobiet jest symbolem różnic między kulturą chińską a amerykańską. A jednak łączy je przyjaźń, która daje o sobie znać przez całe życie - od wczesnego dzieciństwa aż do śmierci w czasie późnej starości. Jest wyczuwalna mimo tego, że zostają rozdzielone w drugiej połowie swojego życia.
Sama Pearl zostaje ukazana jako kobieta niezwykle silna, wyrosła w Chinach potrafi docenić ich dziedzictwo. Operuje zrozumieniem mentalności prostego chińczyka czego nigdy nie będzie w stanie się nauczyć ktoś wychowany w kulturze zachodu. I dzięki temu jest w stanie zbudować swego rodzaju most pomiędzy tymi odmiennymi światami.
Jednak ta opowieść jest jednocześnie pretekstem i tłem dla ukazania historii Chin na przestrzeni niemalże całego XX wieku - od końca XIX do lat 70 XX. Pokazuje całą drogę Chin od feudalnego, carskiego kolosa na glinianych nogach, poprzez obie wojny światowe, wojnę z Japonią, aż do Czerwonej Rewolucji Mao Tse-tunga.
Całość została podzielona na pięć części, a każda z nich jest odrębnym fragmentem życia Wierzby Ye i kończy się zdarzeniem, które wywraca jej świat do góry nogami. Jest to kobieta silna siłą chińskich kobiet - upór niechcianej, jak opisuje to sama Pearl. Jest obdarzona niezwykłą cierpliwością i wolą życia. Nie ugina się nigdy - ani w obliczu wojny, ani w obliczu obozu pracy, więzienia czy śmierci męża. Wytycza sobie jasne cele i dąży do nich podobnie jak kropla drąży skałę - powoli, ale systematycznie naprzód. Nie brakuje jej też odwagi w momentach, które są kluczowe, jak wizyta Nixona, gdy przyznaje się otwarcie do przyjaźni z wrogiem ludu, za co płaci 9 miesiącami ciężkich robót.
Pearl S. Buck
Świat Wierzby i Pearl oparty jest na chrześcijaństwie. Z resztą dzięki niemu Pearl znalazła się w Chinach w wieku 3 miesięcy - za sprawą Absaloma, ojca prezbiterianina, który wyruszył na misję.
Zetknięcie buddyzmu, filozofii wschodu i dla chińczyków egzotycznego, chrześcijaństwa zaowocowało niezwykłym kulturowym koktajlem, który okazuje się być kluczem do zrozumienia przemian jakie zachodzą w tym świecie.
Bardzo ważną jest postać Carie - żony Absaloma i matki Pearl, która z czasem staje się też matką dla Wierzby, której ta nigdy tak naprawdę nie miała.
Zabawne są losy ojca Wierzby, człowieka, który początkowo widział w chrześcijaństwie "dobry interes; inwestycję", by pod koniec życia stać się zagorzałym wyznawcą i duchownym.
Sposób w jaki chińczycy interpretują Biblię i jej przekaz jest niesamowity. Doskonale obrazuje to ten fragment:
"W chrześcijańskim niebie Nainai anioły miały postać kwiatów brzoskwini, motyli i kolibrów. Sam Bóg zaś żył w chińskim krajobrazie, gdzie w jeziorach przeglądały się obłoki, a wzgórza były porośnięte bambusem i sosną. Najśmieszniejsze jednak zarówno Pearl, jak i mnie wydawało się to, że chrześcijański Bóg Nainai podróżował na grzbietach jeleni albo - na dłuższych trasach - żurawi."
Z bliska można obserwować Czerwoną rewolucję, Mao i Panią Mao - kobietę podobnie jak wyżej opisywane, oznaczającą się chińską niezniszczalną siłą kobiet, jednak w wydaniu złego charakteru. Pokazany jest dobitnie mechanizm pożerania przez Rewolucję własnych dzieci.
Nie obyło się również bez trudnych perypetii miłosnych, którym jednak bardzo daleko do harlequinowatego stylu zachodniego. Jest on w zamierzeniu zbliżony do dramatyzmu chińskiej opery.
Postaci konstruowane są w sposób bardzo przemyślany. W taki specyficzny sposób są czyste - ich postępowanie jest proste i logiczne, mimo że potrafi zaskakiwać. I podczas gdy mam świadomość, że żaden człowiek z kultury zachodniej by tak nie postąpił, wydaje mi się to jedynie słusznym i dobrym. Jest w tym dla mnie coś zachwycającego.
Na koniec dodam fragment, który wg mnie doskonale ilustruje to, jak ja widzę pragnienia ludzi z tej książki:

"Własnego domu, łoża miękkiego,

Owoców, synów, ziarna złotego,

Szczęścia i życia bardzo długiego,
Pogodnej wiosny, nieba błękitnego."



Fragm. buddyjskiej pieśni weselnej