Radź sobie sama: Znalezione

Zaradność jest zdecydowanie moją ulubioną cechą charakteru :). Bardzo ją cenię w sobie i w innych. Kobiety mają to do siebie, że lubią jak się nimi opiekować i często zamiast same spróbować znaleźć rozwiązanie problemu, próbują zobligować do tego otoczenie. Czasem jednak, nie ma nam kto pomóc i wtedy trzeba sobie radzić samemu. Zamierzam więc pokazać bardzo prosto jakie są możliwości rozwiązania danego problemu i jak sobie z nim... poradzić ;)

Znalezienie

W tym wypadku wszystko zależy od okoliczności :). Przede wszystkim liczy się to, co zostało znalezione oraz czy jest to rzecz zgubiona czy porzucona. Dalej - liczy się miejsce. No i oczywiście wiedza na temat właściciela danego przedmiotu.

Wiedzę na temat tego, co się dzieje w sytuacji gdy coś znajdziemy najprościej zaczerpnąć z Kodeksu Cywilnego :). Wbrew pozorom nie trzeba mieć w ręku żadnej tajemnej wiedzy żeby zrozumieć przesłanie przepisów ;). Napisane zostały dość jasnym językiem właśnie po to, żeby każdy mógł z tego korzystać. Można go znaleźć w wielu miejscach w internecie, trzeba jednak uważać by była to najbardziej aktualna wersja (sformułowanie: stan prawny z dnia / na dzień ... (data)... ).

Jeżeli zaś chodzi o znalezienie przedmiotu (w kodeksie funkcjonuje sformułowanie rzecz ruchoma/ruchomość), liczy się przede wszystkim to, czy ma on obecnie właściciela czy nie.

I przypadek: porzucenie
Jeżeli przedmiot został porzucony, czyli właściciel go zostawił oraz wyzbył się praw własności do niego - art. 180 KC (np. sprzęt AGD, meble czy ubrania pozostawione przy śmietniku, z intencją by ktoś chętny to sobie zabrał) możemy spokojnie taki przedmiot zatrzymać. Mówi nam o tym art. 181 KC. Taka rzecz jest po prostu niczyja więc możemy to capnąć i nie poniesiemy z tego tytułu żadnych konsekwencji ;).
Może się jednak zdarzyć tak, że właściciel porzuci przedmiot ale wcale nie zamiarem wyzbycia się własności. Np. porzuci przedmiot uciekając przed napastnikiem. W takim wypadku postępujemy tak, jak przy przedmiocie zgubionym.

II przypadek: zgubienie
Tutaj rzecz jest nieco bardziej skomplikowana. Ponieważ osoba, która dany przedmiot zgubiła dalej jest jego właścicielem. Dlatego musimy zastosować się do art. 183 KC, który mówi o tym, że należy zawiadomić właściciela o tym, że daną rzecz posiadamy. Jest to łatwe gdy znajdziemy np. portfel w którym są dokumenty albo telefon, w którym możemy wybrać numer z listy i poprzez znajomego powiadomić właściciela. Większy problem mamy jednak, gdy znajdziemy walizkę pieniędzy i nie mamy żadnych wskazówek co do właściciela. Wtedy należy się zwrócić do odpowiedniego organu państwowego, który daną rzecz przechowa i rozpocznie poszukiwania właściciela.

Mamy teraz dwa przypadki tego, co się może stać dalej:

I przypadek: zwrot rzeczy
Po wszelkich naszych staraniach, ogłoszeniach w prasie itp. lub powiadomieniu przez starostę, zgłasza się właściciel. Przede wszystkim mamy prawo do znaleźnego, zapewnione w przepisach Kodeksu Cywilnego! Gwarantuje nam to art. 186 KC. Nie jest to więc jedynie dobra wola właściciela przedmiotu, ale jego obowiązek. Należy nam się 10% wartości przedmiotu. Jedynym warunkiem jaki musimy spełnić jest powiadomienie właściciela najpóźniej do momentu przekazania rzeczy, że tego znaleźnego chcemy. Jeżeli właściciel mimo wszystko uchyla się od zapłacenia, mamy prawo wystąpić z roszczeniem do sądu. Oczywiście będzie to irracjonalne w przypadku 20 zł, ale już w przypadku np. 2 tysięcy jest to całkiem uzasadnione.
Niestety, trzeba pamiętać, że jeżeli dostaniemy znaleźne, musimy od niego odprowadzić podatek z tytułu dochodu z innych źródeł. Należy więc powiadomić Urząd Skarbowy, bo jeżeli nas on na tym przyłapie, może nas ukarać!
Nie mamy jednak prawa doliczyć do znaleźnego kosztów przechowania danej rzeczy. Robimy to na własną odpowiedzialność i jeżeli zażądamy takiej odpłatności mogą być z tego przykre konsekwencje.

II przypadek: brak właściciela
Taka sytuacja w prawie cywilnym nazywa się przemilczeniem. Chodzi o moment, gdy mijają określone w Kodeksie Cywilnym terminy, a właściciel nie odebrał swojej własności. Sytuacja ta została sprecyzowana w art. 187 KC
Może się tak stać ponieważ właściciel się po prostu nie zgłosił po swoją własność. Powody mogą być różne np. fakt, że przechowywanie przedmiotu przez starostę jest odpłatne. Wtedy potrzebny jest rok, żeby przedmiot został "przemilczany". Zależnie od tego co to jest, wędruje on albo na poczet Skarbu Państwa, albo do znalazcy. Przy czym znalazca ma prawo odebrać przedmiot przechowywany przez starostę, za zwrotem kosztów przechowania.
Jeżeli właściciel nie jest w stanie się zgłosić po swoją własność, bo po prostu nie udało się ustalić jego tożsamości, rzecz ma się podobnie jak w przypadku jego zidentyfikowania, jednakże muszą upłynąć dwa lata od terminu znalezienia.

Rzecz jasna, przedmiot przedmiotowi nierówny. W kodeksie cywilnym zostały określone rzeczy bardziej i mniej istotne. Te wszystkie mniej istotne niezbyt obchodzą ustawodawcę więc jeżeli znajdziemy portfel z dużą gotówką, sam portfel możemy zatrzymać.
Do tych bardziej istotnych należą "pieniądze, papiery wartościowe, kosztowności oraz rzeczy mające wartość naukową lub artystyczną". Takie mamy obowiązek przekazać staroście (art. 184 KC) i jeżeli nie zostaną odebrane przez właściciela, stają się własnością Skarbu Państwa i znalazca nie ma do nich prawa.
Mamy jeszcze oprócz tego kategorię skarbu określoną w art. 189 czyli np. wykopujemy gdzieś przy okazji coś, co jest wyraźnie stare i wartościowe np. znajdziemy w lesie celtycki miecz (świeża sprawa sprzed roku czy dwóch). Wtedy rzecz wędruje do Skarbu Państwa, a "znalazcy należy się odpowiednie wynagrodzenie". Jest to termin wyjątkowo nieprecyzyjny to "odpowiednie wynagrodzenie" i z tego co wiem, trwają prace nad nowelizacją w ramach które 50% wartości danego przedmiotu będzie się należało znalazcy, a 50% właścicielowi gruntu.
Do rzeczy zaliczamy również znalezione zwierzęta, które mogły uciec i się po prostu zabłąkać. W ich przypadku stosuje się odpowiednio przepisy o znalezieniu rzeczy. Warto pamiętać, że np. psy czy koty z rodowodem mają sporą wartość i można się wtedy ubiegać o znaleźne.

Ostatnim kryterium postępowania przy znalezieniu jest miejsce. Wszystko fajnie, jeżeli portfel z 20 tysiącami złotych znajdziemy na ulicy czy w parku. Problem pojawia się, jeżeli znajdziemy go w np. w teatrze czy w pociągu. Wtedy jesteśmy zgodnie z art. 188 KC zobowiązani przekazać rzecz zarządcy budynku/części budynku/środka transportu i on zastosuje odpowiednią procedurę. Tak więc znalezienie torebki w galerii handlowej jest kompletnie nieopłacalne.

Co jeżeli postanowimy jednak nie zastosować się do przepisów KC? No cóż, w zasadzie nic. Nie ma określonej sankcji, czyli kary za niezastosowanie się do opisanej wyżej procedury. Trzeba jednak uważać, ponieważ możemy zostać posądzeni o kradzież, a właściwie o przywłaszczenie przedmiotu, co jest oczywiście karalne i może spowodować nam więcej szkód niż pożytków.