Opróżnione: latem 2013

Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że jestem za oszczędna i zużywam produkty zdecydowanie za wolno w stosunku do tego jak powinnam. Ale uzbierało mi się na szczęście w ostatnim czasie kilka opakowań ;)



Dove Silk Glow - nie ma wątpliwości, że żele pod prysznic Dove są świetne ;). Przede wszystkim nie zostawiają skóry wysuszonej i ściągniętej. Minęły całe wieki zanim zdążyłam go wykorzystać. I myślę, że chętnie wrócę do nich za jakiś czas, jak już pozużywam swoje zapasy. Uwielbiam ten z ogórkiem!

Intimea z białą herbatą - żel intymny z Biedronki za ok. 3 zł. Uwielbiam go. Przede wszystkim za skład, gdzie kwas mlekowy znajduje się bardzo wysoko, wyżej niż w superdrogim i supersyfiastym Lactacydzie. Starcza na przyzwoity okres czasu, ładnie pachnie i doskonale się u mnie sprawdza. To już będzie pewnie moje 5 - 6 opakowanie.

Ziaja Masło kakaowe - tego produktu chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Uwielbiam je przede wszystkim za zapach i konsystencję, prawdziwie maślaną. Ma całkiem przyzwoity skład. Przez swoją treściwą formę najlepiej sprawdzało mi się do stóp, ale nie raz i nie dwa używałam go do rąk. Dla mnie produkt bardzo uniwersalny i o przyjemnym działaniu. 

Maybelline Affinitone 03 Sand Beige - zużyłam kolejne opakowanie i jak na razie ostatnie. W dużej mierze dlatego, że znalazłam coś co mi bardziej pasuje. Ale na Affinitone nie mogę złego słowa powiedzieć. Bardzo ładnie wtapia się w skórę i przy lekkiej formule ma bardzo przyjemne krycie. Jedynym minusem jest nieco za ciemna dla mnie gama kolorystyczna. Niestety, w Polsce niższe numery nie są dostępne. A szkoda ;)

Ziaja Redukcja Łupieżu - szampon jak szampon, mył włosy i tyle ;) nie mam problemu z łupieżem, więc ciężko mi ocenić, czy działa w jakikolwiek sposób redukujący łupież, ale sądząc po składzie - słabe szanse. Natomiast był dość ekonomiczny, miał gęstą konsystencję, co mi bardzo odpowiadało i przyjemny zapach.

Zmywacz Sensique Mango - do dostania w Naturach za kilka złotych. Bardzo lubię te buteleczki. Genialnie nadają się do robienia odlewek produktów i podróżowania z nimi. Sam zmywacz całkiem nieźle radzi sobie z usuwaniem lakierów, przy czym trzeba uważać na zapachy. Truskawkowy był nie do zniesienia, natomiast mango pachnie cudownie i świetnie maskuje denerwującą woń zmywacza. 

Essence Crystallised - błyszczyk z edycji limitowanej, zimowej, sprzed dobrych 2 lat. Natomiast ja uwielbiałam go za opakowanie ze śniegowymi gwiazdkami i kolor - delikatny, pastelowy róż. Irytowała mnie konsystencja - niesamowicie się kleił. Z tego co pamiętam, nie był też najtańszy. Ale już po nim i więcej nie będzie ;)


Muszę jakoś porządniej zabrać się za wykańczanie rozmaitych buteleczek. Słabo, słabo jak na razie ;)